Kiedyś niewiele brakowało, a zostałbym felietonistą. Bo - jak wiadomo - w Polsce rządzi się za pomocą felietonu. Na szczęście nic z tego nie wyszło. Co nieco o tym w tej archiwalnej plotce...>
Czasem uprawiam publicystykę rymowaną, na przykład taką:
Katyń.
Zwróćmy oczy ku holywood tam gdzie wśród gwiezdnego pyłu egzaltowanego blichtru wajda nasz czcigodny mistrzu dziś bryluje pełen gracji bez plastycznych operacji
może fart to, może moda w usa katyń się spodobał ale żeby zaraz oskar? co za obciach, co za wioska ja rozumiem że wzruszenie, że na politycznej scenie w polskiej sprawie dobrze działa... - ale jaka to jest chała! jaki artystyczny gniot to ten landszafcik von belotto cepeliada, łzawy kiczyk, i jasełka z niegowici kiedy byłem na seansie to mniej więcej po kwadransie mówię: stary, weź się uszczyp tu najlepiej grają ruscy! plus jedyny fajny przejaw - rólka aktorzyny geja który na złość homofobom smakowity zagrał ogon.
powiem wprost: filmidłem "Katyń" dziś u kresu swej krucjaty zadał stary błędny rycerz pchnięcie w skroń, strzał w potylice sztuce, która niepokornie prócz pokazywania wspomnień zgranych klisz i paru bluzgów zmusza do użycia mózgu krytyk który ją docenia zejdzie chyba do podziemia a dla twórcy? - drugi obieg - widzę właśnie to po sobie.
ale... nie ma co się krzywić znajdźmy jakieś pozytywy skoro tak amerykańcy biorą towar z jednej sztancy może oprócz polskiej wódki łykną inne pol-produtkty? pchnijmy hen za wielką wodę feel, rubika, wiśnie, dodę co, czy po ich exodusie mainstreamowa scena uciech pusta zrobi się znienacka? - nie! zostanę ja: Pan Kaczka i pokażę wszystkim z miejsca czym jest sztuka europejska - zamiast britney wieźć na czołgach zaśpiewamy "wołga wołga" i w teutońskich nurtach skaldy utopimy macdonaldy.
|