JESTEM PIĘKNYM MŁODYM BUNTOWNIKIEM
ty którego znów druidzi w śnie ograli głód maskujesz pozą nieboraka ty której na drut nie nawlókł się koralik idziesz boso ale na czworakach
milcząc o tym jak się sprawy posuwają po zmurszałych przęsłach w mdłych zastojach stań przed mą spoconą brwią i wonną fają czujesz ziom pazury w plecach to ja
jestem pięknym młodym buntownikiem nie patrz na mnie z miną niestosowną póki co nie zdradzam się przed nikim stąd ta moja skromna powierzchowność
gdy zakląskam głosem o poranku rzadkim i szlachetnym jak ta trufla odpłyń w trans śmietanko poplątańców reszcie niech się śni że gram w kamuflaż
ideały zwłaszcza te z najwyższej półki raz na hałdzie a raz na wywrotce sączę jadem z zębów wiecznie niepożółkłych z królem olch bitnikiem i mołodcem
ty którego znów druidzi w śnie ograli zrozum głód nikomu się nie przejadł ty której na drut nie nawlókł się koralik odsłoń splot słoneczny uwierz że ja
jestem pięknym młodym buntownikiem a ty jesteś mą zwierzyną łowną tylko z tym nie zdradźmy się przed nikim vivat semper skromna powierzchowność
końcem końców będzie moja puenta wieniec wieńców spocznie na mych skroniach tylko widzę... brać nierozgarnięta stąd mój dystans i autoironia
PIOSENKA POWSZEDNIA
Gdy mam do tak zwanej roboty iść rano O ten sam się kamień potykam pod bramą Jest ścieżka gliniasta, i trawnik wciąż ten sam Po którym się co dzień bez sensu wałęsam
Na wskroś konstruktywnym potrafi być bezsens Dopóki tak samo powiadam: no weź se, Wiewiórka przegryzie i pies kęs otrzyma Nosiciel dwóch łat w kształcie łez pod oczyma
Trywialne dumania o mordek psich wzorach Kląskając zakłóci ta sama sikora Czyż nie? Moją jaźń najwyraźniej to złości Bo nos wyściubiłem za próg tożsamości
Wszak drobna ptaszyna niedługi ma żywot Rozróżnisz, kto zacz maże w "Grupie Twożywo"? Co roku kłótliwą melodię zapętla Choć ten sam gatunek, lecz inny egzemplarz
Zawartość kieszeni, ponurą jak chlewnia Wyrzucę na śmietnik - ten sam, to rzecz pewna Wtem wzrok pokierują mi wredne Erynie Tak, abym się przejrzał w sklepowej witrynie
I tu nerwowemu na myśl przyjdzie puenta: "Ten sam, a wciąż inny się tędy pałęta" Lecz zadrżą mu zęby gdy w ucho przydzwoni Powabny i gniewny mój czar monotonii
|